Rozważania św. Piotra z Alkantary

I. O ŻYCIU ZIEMSKIM CZŁOWIEKA

Dziś rozważ nędze życia ludzkiego. One cię nauczą, jak marna jest chwała tego świata i jak godna pogardy, jeśli opiera się na tak wątłym życiu. Chociaż występki i cierpienia doczesne są niezliczone, to wystarczy, jeżeli w sposób szczególny rozważysz siedem poniższych okoliczności.

1. Zwróć uwagę, jak krótkie jest życie, nawet jeśli jest to 70 lub 80 lat. Ponadto, choćby trwało ono i dłużej, to czymże ono jest, jak mówi Pismo Święte, jeśli nie boleścią i pracą.
Odejmij od tego czas dzieciństwa, które jest raczej życiem zwierzęcym niż ludzkim; odejmij czas spędzony we śnie, kiedy nie jesteśmy w stanie użyć ani zmysłów, ani rozumu, co stanowi właściwie istotę człowieka – a spostrzeżesz, że jest ono jeszcze krótsze niż ci się wydawało. A gdy porównasz je z życiem przyszłym, z wiecznością… czym ono będzie? Czy więc nie jest szalony ktoś, kto dla uciechy w tak krótkim życiu, naraża się na utratę rozkoszy mającej trwać wieczność.

2. Zwróć uwagę, jak niepewne jest to życie. Jest to nasza druga nędza: nie dość bowiem, że nasze istnienie tutaj już samo z siebie trwa krótko, to jeszcze i ta jego odrobina także nie jest pewna. Bo czy wielu da się naliczyć takich, którzy doczekali tych swoich 70 lub 80 lat? Ileż to razy śmierć zerwała nić życia ludzkiego właśnie wtedy, kiedy ją człowiek zaledwie dopiero zaczynał snuć? Iluż to ludzi zmarło w kwiecie wieku, przedwcześnie? Nie wiecie, powiada Zbawiciel, kiedy wasz Pan nadejdzie: rano, w południe, o północy lub wieczorem. Żebyś to lepiej odczuł, przywołaj sobie na myśl śmierć osób, które na świecie znałeś, zwłaszcza przyjaciół, rodzeństwa, osób znanych i poważanych, które, w różnym wieku porwane przez śmierć, doznały zawodu we wszystkich swoich nadziejach i zamysłach.

3. Zwróć uwagę, jak wątłe jest to życie. Jest ono bardziej kruche niż szkło: jeden powiew wiatru, jedno przygrzanie słońca, jedna szklanka zimnej wody, jedno tchnienie słabego człowieka – mogą pozbawić nas życia. Codzienne doświadczenie przekonuje, że wiele osób umiera z tego rodzaju przyczyn.

4. Przyjrzyj się, jak niestałe jest to życie. Nigdy nie jest się długo w jednym stanie: zwróć, np. uwagę na zmiany naszego ciała, które nigdy nie jest w identycznym usposobieniu czy zdrowiu. Zmiany duszy są jeszcze bardziej liczne: na kształt morza, miotana jest ona nieustannie nawałnicami namiętności, żądz i trosk, które je unoszą i ciągle burzą. Któż wreszcie nie wie, jak niestała jest pomyślność, jak nikomu nie daje ona długo pozostawać w pokoju i bezpieczeństwie, jak swoim wirem porywa i ciągnie za sobą rzeczy ludzkie. Zwróć uwagę jak szybko upływa to życie: dzień i noc, niczym niewstrzymane, zmierzają ciągle ku swojej przepaści. Czym jest więc nasze życie? Próchnem bezustannie się tlącym, a im dłużej się ono tli, tym bardziej niknie. Czym jest nasze życie? Kwiatem, który ukazał się rano, zakwitł w południe, a wieczorem zwiądł. I właśnie dlatego – abyśmy zawsze pamiętali o tej znikomości życia – powiedział Bóg przez Izajasza: „Wszelkie ciało jest jak trawa dnia jednego, a wszelka chwała jest jak kwiat polny”. Ten, co dziś jest przy piersi, wkrótce okaże się dzieckiem, dziecko młodzieńcem, młodzieniec wkrótce będzie starcem, a starzec ogląda się i dziwi, że nie jest już młody. Piękność, na którą niedawno jak grad spadały umizgi szalonej młodzieży, spostrzega, że bezlitosny czas porył jej twarz zmarszczkami, a ta, która dopiero co była tak ponętna, dziś stała się odstraszająca.

5. Zwróć uwagę, jak zwodnicze jest to życie, skoro zwykle nęci nas w nim to, co w istocie jest najgorsze. Jego amatorzy są tak zaślepieni, że chociaż jest ono tak wstrętne, im wydaje się powabne; choć ma w sobie tyle goryczy, im wydaje się słodkie; choć jest bardzo krótkie, każdemu z nich wydaje się długie; choć jest pełne nędzy, oni uważają je za tak przyjemne, że gdy idzie o nie, nie ma niebezpieczeństwa, na które by się nie narazili, nie ma pracy, której by nie podjęli – nawet ze szkodą życia wiecznego – choć przecież nawet samo to, co przy tej okazji robią, przyspiesza chwile ich zgonu.

6. Zwróć także uwagę, że nie dość, że to życie jest krótkie, ale i ta odrobina, jak to już wyżej powiedziano, podlega tylu nędzom duszy i ciała, że jest ona prawdziwym zlewiskiem łez i zbiorem nieskończonych cierpień. Wyobraź sobie wszystkie słabości i trudy ciała ludzkiego, wszystkie uciski i niepokoje duszy, wszystkie niebezpieczeństwa każdego stanu i wieku, a jeszcze wyraźniej pojmiesz, jak bardzo to życie jest nędzne, jak mało świat może dać człowiekowi – wtedy bez wahania wzgardzisz całym światem i tym, co on posiada.

7. Ponad to wszystko unosi ostatnia nędza, to jest śmierć. Śmierć, tak dla ciała, jak i duszy, jest jedną z najstraszniejszych rzeczy. W mgnieniu oka ciało zostaje odłączone od wszystkiego, a dusza przechodzi w wieczność, jaką sobie przygotowała. Z tego wszystkiego łatwo zrozumiesz, jak krótka jest chwała tego świata; bo jeśli takie jest życie światowe, na którym się ona opiera, to czy i ona nie jest godna pogardy?

II. O ŚMIERCI

Dziś rozmyślaj o ostatniej godzinie swego życia; rozważanie to ułatwi ci postęp w prawdziwej mądrości, uchroni od grzechu i przygotowuje do stawienia się przed Sędzią umarłych.

1. Zwróć uwagę, jak niepewna jest godzina twego zgonu: nie znasz ani dnia, ani miejsca, w którym spotka cię śmierć; wiesz tylko to, że musisz umrzeć, poza tym wszystko jest niepewne; przy czym dodać tu można jeszcze i to, że śmierć porywa ludzi właśnie wtedy, kiedy się jej najmniej spodziewają

2. Zwróć uwagę, ze trzeba będzie nie tylko opuścić wszystko, co kochasz na tym świecie, ale i rozłączyć się z duszą, z tą dawną i wierną przyjaciółką. Wół ryczy z żalu, gdy go odłączą od wołu, z którym przywykł chodzić w jarzmie, a jak zaryczą ludzie, gdy zostaną rozdzieleni od tych, obok których i z którymi przywykli dźwigać ciężar tego życia?

3. Zwróć też uwagę, co cierpi człowiek po śmierci ze względu na ciało i na duszę. Co do ciała, wrzucają je między trupy w dół długi na siedem stóp; dusza z kolei nie wie, czym będzie i co ją czeka.
Jedną z najcięższych dla niej boleści stanowi wówczas niepewność, czy będzie posiadać chwałę wieczną, czy też zostanie skazana na wieczne męki; bliska tak samo jednego jak i drugiego, nie może ona z pewnością wnioskować, jaki los jej przygotowano. Drugą, niemniej wielką boleść rodzi w duszy wspomnienie nadchodzącego rachunku, jaki ma zdać przed Bogiem; ta myśl zatrważała nawet najmężniejszych. W takiej chwili wszystkie grzechy stają przed człowiekiem niby szyki bojowe gotowe na niego uderzyć, a najciężej te, które najwięcej sprawiały mu przyjemności, i którym, gdy popełniał, towarzyszyła bojaźń. O, jak gorzkie jest wówczas wspomnienie każdej przyjemności, która przedtem wydawała się słodka! Ujrzawszy swoich oskarżycieli zaczyna człowiek drżeć już na samo wspomnienie sądu i mówi do siebie: „Nędzny ja, że tak żyłem oszukany, i że takimi szedłem drogami! Cóż się ze mną stanie w onym dniu? Św. Paweł powiada, że co człowiek zasieje, to zbierze, ja zasiewałem grzechy cielesne, cóż więc zbiorę, jeśli nie zepsucie? Św. Jan mówi, że do ostatniego miasta, które jest całe złote, nie wejdzie nic zmazanego; czegóż się więc spodziewać mogę ja, tak zeszpecony i okryty wstydem?”

4. Przejdźmy teraz do Sakramentów Pokuty, Wiatyku i Namaszczenia Chorych; tych ostatecznych ratunków duchowych, w których asystuje nam cały Kościół. I w tym, jak we wszystkim innym, dostrzeżesz trwogę, dostrzeżesz męki, które dręczą człowieka prowadzącego złe życie. O, jak bardzo pragnąłby umierający zawrócić na inną drogę; jakie by życie prowadził, gdyby mu pozwolono żyć po raz drugi; jak bardzo uciekałby się do Boga! Ale cierpienia i choroba wzmagają się i nie pozwalają już na to.
Możesz się przyjrzeć tym wysiłkom, kiedy jesteś przy konającym chorym. Jakie przerażające i okropne są znaki zbliżającej się śmierci! Piersi się wznoszą, głos chropowacieje, nogi ziębną, sztywnieją, nos się wyciąga, oczy bledną, twarz przybiera trupią cerę, a język traci władzę. W końcu dusza, uprzedzając rozstanie się z ciałem, wprawia w zamęt zmysły, które dawno już straciły możność działania i moc. Właśnie wtedy dusza cierpi najwięcej, wśród walk i konania czuje się już bowiem na drugim świecie, przygnieciona ciężarem bojaźni, jaka w niej budzi zbliżający się sąd; bo z natury przeciwna jest rozłączeniu z ciałem, a w szczególny sposób zdaje też sobie sprawę z obowiązku zdania rachunku.

5. Po rozłączeniu duszy z ciałem pozostaje ci jeszcze odbyć w rozmyślaniu dwie drogi: jedną wraz z ciałem, któremu musisz towarzyszyć do grobu, i drugą – wraz z duszą, nim usłyszy ona wydany na siebie wyrok. W ten sposób dokładnie pojmiesz, co dzieje się z jednym i z drugim. Badaj najpierw, co dzieje się z ciałem, gdy opuści je dusza; pamiętaj o ubraniu, jakie dla niego wybierają, i o pośpiechu, z jakim wynoszą je poza dom. Nie opuszczaj żadnej okoliczności pogrzebu; przysłuchaj się dzwonowi wzywającemu wtedy do modlitwy; słuchaj śpiewu i modłów Kościoła; patrz na orszak pogrzebowy, patrz na żałobę, na przyjaciół; wreszcie na każdy szczegół wszystkiego, co zwykle się dzieje w takim wypadku. Wyobraź sobie nawet spuszczenie twego ciała do grobu, gdzie zostanie ono zagrzebane w wiecznej niepamięci. Potem zastanów się nad duszą; ścigaj ją po drodze, którą biegnie w obcą krainę; patrz, co się jej przytrafi, i jaki wyrok otrzyma. Wyobraź sobie, że jesteś na tym sądzie obecny, i że cały dwór niebieski czeka na ogłoszenie wyroku, który zależy od tego, jak usprawiedliwisz się z otrzymanych łask i darów, poczynając od największych aż po najmniejsze; a dalej z życia, z dostatków, ze zwierzchnictwa nad innymi, z natchnień Bożych, ze środków i z okazji do dobrego, a przede wszystkim z Krwi Jezusa Chrystusa – stosownie bowiem do rachunku, jaki złożysz z tych poszczególnych spraw, wydany będzie wyrok.

III. O SĄDZIE OSTATECZNYM

W tym dniu rozważaj o Sądzie Ostatecznym, ażeby wzbudzić w swej duszy dwa usposobienia, którymi powinien się przejąć każdy wierny: bojaźń Bożą i obrzydzenie grzechów.

1. Zwróć uwagę, jak straszny będzie dzień, w którym wyjdą na jaw wszystkie sprawy ludzi, dzień ogłoszenia wyroku; dzień, w którym zapadły wyrok stanowić będzie o naszym losie po wszystkie wieki; dzień, który obejmie wszystkie dni przeszłych, obecnych i przyszłych wieków, bo w nim świat zda sprawę ze wszystkich czasów i w nim wykazane będą złości i zemsty, nagromadzone od wieków.

2. Zwróć uwagę na zatrważające znaki, które poprzedzą ten dzień, gdyż, jak mówi Zbawiciel, nim dzień ten nadejdzie, będą znaki na słońcu, księżycu, na gwiazdach, na niebie i na ziemi. Ludzie schnąć będą z bojaźni. W tym strachu i zamęcie będą uciekać, z zapadłymi i bladymi twarzami, jakby już przed śmiercią pomarli….

3. Dalej zwróć uwagę na ten powszechny wybuch ognia, jaki poprzedzi Sąd Ostateczny, i na groźny głos trąby Archanioła, gdy ten zacznie zwoływać na jedno miejsce wszystkie pokolenia ziemi. Wyobraź sobie, że stoisz na tym Sądzie i przedstaw sobie straszliwy i niepojęty Majestat Stwórcy.

4. Potem zwróć uwagę, jak ścisły będzie rachunek każdego człowieka. Jakiego wrażenia dozna człowiek, kiedy Bóg, odsłaniając jego sumienie, powie: „Podejdź bliżej, złośliwcze! Co takiego miałeś przeciw Mnie, że pogardziłeś Mną i przeszedłeś na stronę Moich nieprzyjaciół? Ja cię stworzyłem na Mój obraz i podobieństwo, Ja ci dałem światło wiary, pozwoliłem ci narodzić się chrześcijaninem i odkupiłem cię Swoją własną Krwią. Dla ciebie się trudziłem, pościłem, dla ciebie czuwałem, pracowałem i wylewałem krwawy pot; dla ciebie znosiłem prześladowania, szturchania, bluźnierstwa, policzki, zniewagi i męczarnie krzyża. Świadkiem ten krzyż i te gwoździe; patrz, żywymi świadkami te rany rąk, nóg i boku, świadkiem niebo i ziemia, wobec których cierpiałem. A ty coś uczynił dla tej duszy, której nie byłeś nawet godzien? Ona była Moja, Ja ją kupiłem za własną Krew, a ty w coś obrócił to, co Ja tak drogo nabyłem? O, bezrozumny, cudzołożny rodzie.
I czemu bardziej podobała ci się służba u własnego nieprzyjaciela, wśród trudów i ucisku, niż u twego Stwórcy i Zbawcy, w pokoju i radości? Ile razy przywoływałem cię, a ty nigdy Mi nie odpowiedziałeś; ile razy pukałem do twoich drzwi, a ty nigdy Mi nie otworzyłeś; wyciągałem ku tobie ramiona na krzyżu, a ty nigdy nawet na Mnie nie spojrzałeś; gardziłeś Moimi radami, gardziłeś obietnicą, gardziłeś groźbami. Aniołowie Moi, powiedzcie, czy mogłem zrobić coś więcej dla winnicy Mojej, niż to, co zrobiłem?
Cóż odpowiedzą na to złośliwi? Cóż odpowiedzą ci, którzy kpią sobie z rzeczy Bożych; ci, którzy naśmiewają się z prawdy; ci, którzy gardzą prostotą; ci, którzy wyżej sobie cenią cześć zewnętrzną niż prawo Boga; ci, którzy zamykają uszy na Jego najbardziej święte natchnienia; gwałciciele wszystkich Jego przykazań; nieczuli na Jego wołania; twardzi i niewdzięczni za wszelkie Jego dobrodziejstwa? Co odpowiedzą ci, którzy żyją, jakby nie wiedzieli, że jest Bóg; ci, co nie znają innego prawa niż zysk doczesny?
O nieszczęśliwi! Co zrobicie, woła Izajasz, gdy nadejdzie dzień nawrócenia i ucisku? Kto przyjdzie wam z pomocą? Co wam pomoże obfitość bogactw?

5. Po tym wszystkim rozważ okropność wyroku, jaki wyda Sędzia Przedwieczny na grzeszników i te piorunujące słowa, które brzmieć będą w uszach każdego, ktokolwiek je usłyszy: Jego usta – powiada Izajasz –pełne są gniewu, a język Jego jest ogniem pożerającym. Ale jaki ogień da się porównać z tymi słowami: Precz ode Mnie, idźcie przeklęci w ogień wieczny zgotowany czartu i aniołom jego? W każdym z tych słów znajdziesz obszerny temat do rozmyślania i przejęcia się trwogą; znajdziesz go w rozłączeniu, w przekleństwie, w ogniu zgotowanym dla grzeszników, a przede wszystkim w wieczności.